Graffiti na ścianach zwoleńskiej świątyni
Napisy na murach kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Zwoleniu od XVII do XXI w.: przemiany funkcji i treści
Artykuł pierwotnie ukazał się w: "Studia Epigraficzne", t. 5, red. J. Zdrenka, Zielona Góra 2013, ss. 195-216.
Zwoleń, historycznie należący do Małopolski, dzięki manewrom i ambicjom lokalnych polityków znalazł się po 1995 r. w granicach województwa mazowieckiego. Miasto to za 15 lat będzie obchodzić sześćsetlecie nadania przywileju lokacyjnego i prawa miejskiego.
Zawsze był to ośrodek niewielki. Swoje powstanie i krótkotrwałą świetność zawdzięczał położeniu na szlaku handlowym wiodącym do Lublina i dalej na wschód oraz do Radomia i dalej ku Wrocławiowi – a kto wie, może i do Zielonej Góry. Pierwotnie tereny przyszłego miasta zajmowała wieś Gotardowa Wola i to na jej obszarze Władysław Jagiełło zezwolił dotychczasowemu dzierżcy, Janowi Cielątce z Lisina, łożniczemu królewskiemu, na założenie miasta [1]. Wraz z lokacją miasta wykształcił się klucz zwoleński – zwyczajowo zwany starostwem.
Tereny Gotardowej Woli podlegały parafii w Tczowie i zapewne dopiero po lokacji oraz przestrzennej reformie miejskiej powstała odrębna parafia zwoleńska wraz z kościołem [2]. Pod względem kościelnym do 1805 r. parafia Zwoleń należała do dziekanii kieleckiej, czyli archidiakonatu radomskiego diecezji krakowskiej, potem do diecezji kieleckiej (1807 – 1818), sandomierskiej i wreszcie radomskiej (od 1992). W drugiej połowie XVI w. Zwoleń stał się siedziba dekanatu i poza latami 1867 – 1918 pozostaje nim do chwili obecnej [3].
Głównym i w zasadzie jedynym zabytkowym obiektem w Zwoleniu jest właśnie kościół parafialny. Swój obecny kształt zawdzięcza kilkukrotnym przebudowom – na szczęście ominęły go większe zniszczenia, nawet te będące skutkiem zbombardowania miasta 3 września 1939 r. [4]. Pierwotnie był to kościół drewniany pw. Krzyża Świętego [5] i św. Katarzyny Panny i Męczenniczki, który w roku 1558 spłonął doszczętnie wraz z całym miastem [6]. Kwestie związane z fazami odbudowy i dalszych przebudowań mają znaczenie dla problematyki wystąpienia, stąd pokrótce je przedstawimy [7].
Przypuszczalnie odbudowę świątyni rozpoczęto wkrótce po pożarze. Najpierw stanęło murowane, orientowane prezbiterium, którego ściany wzmocniono szkarpami. Do niego przybudowano drewnianą nawę, o czym wspomniano w wizytacji z 1595 r. W tym samym roku nawa jest już murowana, wsparta szkarpami. Nie jest pewne, czy wtedy udało się zakończyć odbudowę, kartusz z niezidentyfikowanym herbem, umieszczony nad portalem nawy, nosił bowiem datę 1626 [8]. Ponadto w 1610 r. sędzia lubelski Adam Kochanowski zaczął budowę kaplicy bocznej pw. św. Franciszka (kaplicy Kochanowskich). Konsekrowano ją w 1634 r. Wraz z ta kaplicą wzniesiono zakrystię. Wreszcie ok. 1644 r. Zuzanna z Owadowskich Wołucka ufundowała prebendę dla drugiej, południowej kaplicy bocznej św. Stanisława (kaplica Owadowska lub Owadowskich), wzniesionej między 1620 a 1630 r. Obydwie kaplice mają krypty, połączone zresztą podziemnym korytarzem, w których pochowano rodziny fundatorów i dobrodziejów. Na ponad 200 lat ustaliło to wygląd kościoła. Dopiero w końcu lat 20. XX w. wzniesiono obecne nawy boczne, integrując je z kaplicami bocznymi, dobudowano wieżę i kruchtę nawy głównej.
Znajdujące się na ścianach kościoła graffiti nie przyciągały większej uwagi badaczy. Ze zrozumiałych względów większą popularnością cieszyły się nagrobki Kochanowskich z kaplicy św. Franciszka [9]. Część najstarszych graffiti opublikowały Barbara Trelińska i za nią Agata Skała [10], pominięto je natomiast w odpowiednim tomie Corpus inscriptionum Poloniae [11].
Mury kościelne „przyozdabiano” najróżniejszymi motywami. Cegły tworzące mur noszą ślady ludzkich palców, jak i zwierzęcych łap (także w Zwoleniu), otworów maculcowych, czy wreszcie obrosłych legendami kulistych zagłębień „pokutnych” [12]. W dotychczasowej literaturze zwrócono uwagę na to, że kościoły północnej Małopolski nader często były „ozdobione” graffiti. Zauważono też, iż zjawisko to ze szczególnym nasileniem występowało w XVII w., z nieco mniejszym w XVI i XVIII w. Na podstawie istniejącej literatury zasięg tego fenomenu można przesunąć dalej na wschód, ponieważ graffiti z Kaplicy Świętej Trójcy na Zamku Lubelskim również wykazują identyczny zakres przemian chronologicznych [13], podobnie graffiti z Lubawy [14], rejonu Grudziądza [15], w okolicy zaś Zwolenia należy przywołać jeszcze Sienno [16], może to świadczyć o uniwersalności tego procederu. Z bliższych nieco Zwoleniowi ośrodków ciekawy i bogaty zespół graffiti zachował się w Szydłowcu i został on przeanalizowany przez Waldemara Kowalskiego [17]. Badacz ten szerzej także zajął się problematyką graffiti z terenów Małopolski północnej [18].
W trakcie prac przeprowadzonych we wrześniu 2010 r. przez Studenckie Koło Naukowe Epigrafików Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Exploratio zabezpieczono ok. 300 jednostek (spisywali je Katarzyna Madejska, Paweł Madejski i Paulina Nowak). Kościół wówczas przechodził generalny remont, stąd działania te miały również charakter ratunkowy. Niestety odczytywanie graffiti nie jest ani łatwym, ani wdzięcznym zajęciem. Częstokroć są one plątaniną kresek, nie trudno zatem o pomyłkę albo dojrzenie treści tam, gdzie jej nie ma. Dodatkowym utrudnieniem jest nakładanie jednych napisów na drugie i przerabianie ich w późniejszym czasie. W większości są to inicjały lub pojedyncze litery. Chronologicznie najstarszy datowany napis pochodzi z 1630 r., ostatnie zaś jednostki noszą datę 2010.
Pierwszym czynnikiem mogącym ukierunkować analizy jest rozmieszczenie graffiti w odniesieniu do murów kościoła. Niemal brak ich na południowych ścianach. Najprawdopodobniej dopiero w latach 90. XX w. pojawiły się napisy na cegłach południowej ściany nawy bocznej w bezpośrednim sąsiedztwie wejścia do niej. Kaplica św. Stanisława zawsze była otynkowana. Pojedyncze napisy znaleziono na zachodniej ścianie południowej szkarpy prezbiterium i też pochodzą z XX w. Najstarsze inskrypcje zachowały się na wschodniej ścianie prezbiterium oraz na północnej ścianie kaplicy św. Franciszka, ponadto na szkarpach zachodnich. W tym wypadku należy mówić o stanie zachowania: jest pewne, że znajdowały się one na innych ścianach ukształtowanej w pierwszej połowie XVII w. bryły kościoła i zostały zniszczone wraz z przebudową w latach 20. XX w. Również napisy z XIX w. znajdują się na tych samych ścianach, co XVII-wieczne. Natomiast najmłodsze napisy z XX w. na ścianach prezbiterium oraz kaplicy św. Franciszka pochodzą z lat 90. Cegły naw bocznych, ścian zachodnich i kruchty są pokryte za to napisami najmłodszymi – najstarszy datowany z nich wzmiankuje rok 1929. Jak wspomniano, zjawisko tworzenia tych napisów ma charakter dynamiczny – stale pojawiają się nowe, zawłaszczając kolejne powierzchnie.
Równie charakterystyczna jest technika wykonywania. Najmłodsze graffiti ze ścian północnych i zachodnich wyryto płytko. Ich treść może wskazywać na uczniów, co sugeruje także narzędzia, jak cyrkle, scyzoryki, monety, raz użyto ołówka i kredy. Najstarsze napisy z XVII i XIX wieku mają relief zazwyczaj głębszy, staranniejsze pismo – nawet kursywne. Technika wykonania napisu i głębokość reliefu zależą też od jakości cegły. Cegły XVI- i XVII-wieczne uległy powierzchniowej korozji, co doprowadziło do ich zmiękczenia, natomiast te z lat 20. XX w. (m.in. z cegielni i dachówczarni „Bożydar” Konstantego Lipskiego w Klikawie), wypalane inną techniką, były twardsze, ale obecnie także ulegają dość szybkiej korozji. Ważnym czynnikiem decydującym o preferowaniu określonych ścian jest tez orientacja: cegły ścian północnych, wschodnich i zachodnich, jako bardziej narażone na wilgoć, stawały się zapewne w większym stopniu podatne na rycie. Warto tu wspomnieć też, że od północy i północnego zachodu teren cmentarza graniczy z łąkami i rzeką Zwolenką. Południowa ściana jest zwrócona zaś ku miastu. Twórcy graffiti unikali cegieł pokrytych glazurą i tych z dodatkiem zendry kowalskiej. Zwykle ograniczano się do powierzchni jednej główki lub wozówki cegły, ale niektóre napisy zajmują dwie lub więcej takich powierzchni [19].
W zgromadzonym materiale na podstawie dat i cech paleograficznych wydzielono 15 napisów z XVII w., w tym dwa niepewne. Dodatkowych dwóch, które pojawiły się w literaturze, nie udało się odnaleźć, co może świadczyć albo o ich zniszczeniu, albo pomyłkowym odczycie. Jeden napis zaliczony przez Agatę Skałę do XVII-wiecznych jest raczej późniejszy i pochodzi z XIX w. [20]. Najstarsze napisy z oczywistych względów przyciągały więcej uwagi. Ich obecność i przyczyny powstania tłumaczono zainspirowaniem się epitafiami Kochanowskich, ze splendoru tegoż rodu starano się skorzystać także poprzez umieszczanie napisów na zewnętrznej ścianie prezbiterium oraz kaplicy św. Franciszka [21]. Można jednak podać inne motywacje, którymi kierowali się twórcy tych napisów.
Jak wspomniano wcześniej, preferowanie ścian prezbiterium i kaplicy św. Franciszka może być tylko skutkiem stanu zachowania: napisy obecne na innych ścianach po prostu znikły wraz z przebudowami kościoła. Napisom ze ściany prezbiterium warto poświęcić więcej uwagi. Najstarszy datowany napis wskazuje na jedną z motywacji ich tworzenia: MATKA TV LEZY 1630 (Fot. 1). Waldemar Kowalski wykazał, iż część graffiti szydłowieckich to napisy nagrobne [22]. W tym wypadku wchodzą w rachubę również czynniki natury innej niż komemoracja: pochówek w bezpośredniej bliskości ścian kościoła, a zwłaszcza prezbiterium, uchodził za godniejszy niż pozostałe na cmentarzu [23]. Oprócz wskazówki istotnej z punktu widzenia kultu zmarłych napis ten wzmiankował prestiż danej, niezidentyfikowanej, rodziny. Jak Oleksik (Olexik) pojawiający się z datą 1654 to bez wątpienia mieszczanin zwoleński – rodzina ta jest wzmiankowana od lat 30. XVI w., przy czym jedna z ich gałęzi mieszkała przy ul. Kościelnej, w 1657 r. zaś ksiądz Wacław Oleksik, prebendarz kaplicy św. Franciszka, zginął, broniąc kościoła przed żołnierzami [24]. Pojawienie się tego nazwiska na ścianie prezbiterium może świadczyć o dobrych kontaktach tej gałęzi Oleksików z parafią i wysokim statusie, co mogło znaleźć swój wyraz w zezwoleniu na pochówek w jednej z bardziej prestiżowych lokalizacji.
Rok 1630 koreluje z zakończeniem prac przy kaplicach bocznych kościoła oraz z datą z kartusza nad wejściem do nawy głównej. Do tego czasu pochówki przy kościele ze względu na trwające prace budowlane były – jeśli nie niemożliwe, to – utrudnione.
Nie wszystkie napisy miały charakter nagrobny. Dwukrotnie na jednej ścianie upamiętnił się (lub został upamiętniony) Andrzej Pilichowski z datą 166[.] oraz najpewniej Paweł Jojski, co raczej wyklucza pochówek – chociaż Waldemar Kowalski uznał takie powtarzane napisy za świadectwo złożenia ofiary za duszę zmarłego w rocznicę śmierci [25]. W przypadku Józefa Koczambowicza z datą 1685 (Fot. 2) – jest to zapewne poświadczony jeszcze w 1711 r. Józef Kocząbrowski (Kocząbowicz), prebendarz kaplicy św. Stanisława i twórca okolicznościowych wierszyków łacińskich [26]. Trudno ustalić natomiast tożsamość Pawła Ioysskiego, Marcina, Jana Sipniowskiego z datą 1669. Nazwisko Pilichowski sugeruje osobę pochodzenia szlacheckiego (znani byli Pilichowscy herbu Jastrzębiec lub Nowina) [27]. Sipniowski może być wersja nazwiska Sypniewski (herb Odrowąż) lub Sypniowski (herb Jelita), co też wskazywałoby na szlachcica.
Zachowane napisy z XVII w. pochodzą głównie z lat 60., przy czym układają się w serie z 1661, 1663, 1667, 1668 i 1669 (dwa). Ostatni datowany podaje rok 1685. Napisów z XVIII w. nie odnaleziono, choć ich istnienia nie należy wykluczać. Przynajmniej dwa można uznać za napisy nagrobne, natomiast pozostałe pełniły raczej funkcję upamiętniającą lub bliżej niewyjaśnioną praktyczną. Znajdowane na zabytkach graffiti, zwłaszcza jeśli chodzi o te umieszczane na rzeźbach lub nagrobkach wewnątrz budowli, są często „pamiątkami” pozostawionymi przez konserwatorów [28]. Błędne jest mniemanie, iż jest to jedyne wytłumaczenie fenomenu tego rodzaju napisów. Trudno przypuszczać, by były to napisy pozostawione przez pielgrzymów – Zwoleń nie miał żadnego cudownego obrazu, poza tym parafia ta w naturalny sposób wchodziła w zasięg oddziaływania sanktuarium maryjnego w Wysokim Kole [29]. Nie są to też popisy uczniów lokalnej szkoły parafialnej czy żaków pochodzących ze Zwolenia [30]. Brak metryk z XVII w. [31] uniemożliwia określenie tożsamości większości ze wspomnianych osób, ale z pewną dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że graffiti wykonali mieszczanie zwoleńscy (Jan Olexik, Paweł Ioyssky [?], Martinus [?]), szlachta w jakiś sposób związana z tą parafią lub miastem (Andreas Pilichowski [?], Joannes Sipniowski) i kler (Josephus Koczambowicz, być może Andreas Pilichowski).
Pod względem paleograficznym najstarsze graffiti cechuje staranność wykonania liter, w większości mają one wyraźne szeryfy. Jest to kapitała humanistyczna, częsta w materiale epigraficznym (w tym i w graffiti) tego okresu [32]. W zapisie dat preferowano wydłużanie w dół ostatniej lub przedostatniej cyfry. Szóstki i dziewiątki przeciągano, co było charakterystyczne dla kancelareski i bastardy [33]. Abrewiacji nie zaznaczano. W odróżnieniu od Szydłowca napisów nie umieszczano w żadnych quasi-architektonicznych obiektach, które Waldemar Kowalski uznał za schematyczne oddanie baldachimu chroniącego Najświętszy Sakrament. Nie otaczano ich również obwódkami z zaćwieczonym u góry krzyżem, jak graffiti z lubelskiej kaplicy Świętej Trójcy. Brak także rysunków pojawiających się często wraz z tego rodzaju inskrypcjami [34] – i w tym momencie warto postawić pytanie, czy epigrafika powinna zajmować się takimi rysunkami oraz jak je publikować.
Zmiany liczbową i jakościową przynosi wiek XIX i XX. Wzrost liczby napisów jest powiązany ze wzrostem stopnia alfabetyzacji ludności, zwłaszcza młodzieży. Nadal w XIX w. preferowano ściany wschodnią i północną. Dominują inicjały, ale też pojawiają się pełne nazwiska. Niektóre osoby można zidentyfikować. Na północnej ścianie kaplicy św. Franciszka uwiecznił się Marian Jan Kopiński pod rokiem 1896 [35] (Fot. 3). Był to radomski malarz, twórca obrazów do kaplicy św. Stanisława w 1888 r., a potem także polichromii w kaplicy św. Franciszka [36].
Napisy z XIX i XX w. w większości są inicjałami, którym niekiedy jednak towarzyszą daty. W wykonanie części z nich włożono więcej trudu. Dwukrotnie popisał się (lub został podpisany) Erazm Plewicki, przy czym relief jest głęboki z zaznaczonymi szeryfami, podobnie w przypadku J. Zagożdżona. Jakkolwiek pismo ma cechy przypominające kapitałę, to jednak głębokość reliefu wskazuje na to, iż oba te graffiti należy datować najwcześniej na pierwszą połowę XIX w. „Upamiętnione” osoby to mieszkańcy Zwolenia lub terenu parafii. Pojawiają się wśród nich nazwiska rodzin nadal żyjących: Prockich, Oleksików, Rybaków, Jabłońskich, Sowińskich, Skowrońskich, Makowskich, Górskich, Serafinów, Grzybowskich, Wysockich, Wójtowiczów, poza tym jedno włosko brzmiące nazwisko Cucielli (bądź Cocielli). Tendencja ta utrzymuje się i w XX stuleciu, chociaż nazwiska w pełnym brzmieniu pojawiają się coraz rzadziej (CHOŁUJ). Zastępują je imiona (AŚKA; Kasia; Marcel) i najpewniej przezwiska (BIOŁY). Swoją obecność odnotowały także wycieczki , wydrapując nazwy miejscowości (KURÓW, OSTROWIEC), czasem z datą (SOSNOWICA 110480). Niekiedy rozwijano treść napisu, ujawniając motywację jego wykonania: chęć oszkalowania kogoś nielubianego (MS TO TŁUMOK); przyjście do kościoła (20. III. 83 […] BYŁ W / KOŚCIELE); sentyment dla bohatera (Wineto); uczucie łączące dwie osoby (ŁUKASZ + KLAUDIA + OMEN / 2009/2010; Justyna/ Marcin/ 31 XII 97); posiadanie nadmiaru czasu (CZEKALIŚMY/ CZEKALI); sentyment religijny (1914 / IACOWSKI / GLORIA). Nie napotkano natomiast graffiti wulgarnych, politycznych, antyklerykalnych, antykościelnych lub antyreligijnych, o których od czasu do czasu donoszą media [37], choć według niektórych opinii „honorowi” grafficiarze szanują obiekty sakralne [38]. Kilkakrotnie wyryto swastyki albo znaki je przypominające; raz pojawia się pięcioramienna gwiazda, raz „plansza” do gry w kółko i krzyżyk. Stosowano ligatury, enklawy oraz podwajane kreski.
Wzrost liczby wpisów w XIX i XX w. nie jest niczym zaskakującym i wynika ze wzrostu odsetka osób piszących. W tym wypadku przekracza to bariery regionalne i wyznaniowe, ponieważ graffiti są znajdowane także w świątyniach na innych terenach – np. w Prochowicach (kościół św. Andrzeja) [39]. Napisy z ostatnich dwóch stuleci poddają się już analizom socjologicznym, językowym i prawnym, łącząc się bezpośrednio z uznawanym za syndrom naszych czasów [40] zjawiskiem graffiti, niesłusznie kojarzonym tylko z ulicą [41].
Przypisy
- K. Myśliński, Zwoleń w średniowieczu: geneza miasta na tle przeobrażeń Puszczy Radomskiej, [w:] Zwoleń: dzieje miasta i ziemi, red. K. Myśliński, Lublin 1976, ss. 17 – 40.
- Na temat możliwości wcześniejszego funkcjonowania kaplicy lub kościoła jeszcze w Gotardowej Woli oraz o powstaniu samej parafii zob. K. Myśliński, op. cit., s. 46; Z. Lesisz, kościoły zwoleńskie, Sandomierz 1988, s. 3; A. Skała, Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Zwoleniu, Lublin 1998, s. 12; S. Piątkowski, A. Szymanek, Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Zwoleniu 1425 – 2002: monografia historyczna, Zwoleń 2002, ss. 13 – 15.
- S. Piątkowski, A. Szymanek, op. cit., ss. 16 – 26.
- Ibidem, s. 99.
- Wezwanie to wiąże się z wpływami klasztoru benedyktynów na Łysej Górze i propagowanego przezeń kultu Krzyża Świętego, a jednocześnie ekspansji gospodarczej na pobliskich terenach, zob. M. Derwich, Benedyktyński klasztor św. Krzyża na Łysej Górze w średniowieczu, Warszawa-Wrocław 1992, ss. 382 – 383, 403. „Podwyższenie” pojawiło się później.
- J. Wiśniewski, Monografia dekanatu kozienickiego, Radom 1913, s. 185; A. Skała, op. cit., s. 12.
- Fazy rozbudowy charakteryzują: Z. Lesisz, op. cit., ss. 5 – 17; A. Skała, op. cit., ss. 12 – 15, 25 – 27, 33 – 40, 64 – 81.
- Z. Lesisz, op. cit., s. 7 i il. 9.
- B. Trelińska, Epigrafika w kręgu Jana Kochanowskiego, [w:] Jan Kochanowski: w czterechsetlecie śmierci, red. S. Nieznanowski, J. Święch, Lublin 1991, ss. 201 – 209.
- Ibidem, s. 209; A. Skała, op. cit., ss. 83 – 84.
- Corpus inscriptionum Poloniae: województwo radomskie, z. 2, oprac. A. Wójcik [nieopublikowana rozprawa magisterska], Kielce 1981, ss. 184 – 202.
- J. Tyszkiewicz, „Nowy ogień” na wiosnę, [w:] Cultus et cognitio: studia z dziejów średniowiecznej kultury, red. A. Gieysztor, S. K. Kuczyński, Warszawa 1976, ss. 592 – 597; M. Kołyszko, Ślady umarłych, dołki pokutne czy świdry ogniowe?, „Spotkania z Zabytkami” 2006, nr 1, s. 34.
- G. Jakimińska, Napisy na ścianach kaplicy Świętej Trójcy na Zamku Lubelskim, [w:] Kaplica Trójcy Świętej na Zamku Lubelskim: historia, teologia, sztuka, konserwacja, Lublin 1999, s. 84.
- Corpus Inscriptionum Poloniae, t. 9, z. 1, oprac. J. Wenta, J. Wroniszewski, Toruń 1995, nr 23, 40, 48, 76, 77, chociaż te zachowały się na balustradzie chóru lub szafie organowej.
- A. Mietz, Graffita czasów nowożytnych na murach kościołów w Grudziądzu i okolicy: tożsamość – orędownictwo – zbawienie, „Rocznik Grudziądzki” 1998 R. 13, ss. 33 – 47.
- Informacje własne autorów.
- W. Kowalski, Szydłowieckie znaki pamięci: graffita XVI – XVII w., [w:] Z dziejów Szydłowca, red. Z. Guldon, Szydłowiec 1993, ss. 33 – 46; idem, Z dziejów staropolskiej pobożności: szydłowiecka fara i jej okolice w XVI – XVII w., „Odrodzenie i Reformacja w Polsce” 1996, t. 40, ss. 69 – 80.
- Idem, Przedrozbiorowe graffita północnej Małopolski, „Studia Źródłoznawcze” 1993, t. 34, ss. 51 – 54, powtórzone z uzupełnieniami w: idem, „Do zmartwychwstania swego za pewnym wodzem Kristusem…”: staropolskie inskrypcje północno-zachodniej Małopolski, Kielce 2004, ss. 84 – 88.
- Co także nie jest wyjątkowe, zob. A. Mietz, op. cit., s. 45.
- A. Skała, op. cit., s. 83: PROCKA 166[.].
- B. Trelińska, op. cit., s. 206.
- W. Kowalski, „Do zmartwychwstania za pewnym wodzem Kristusem”…, s. 171.
- Zob. R. Jop, Kryteria rozmieszczenia pochówków w kościele i na cmentarzu parafialnym w Łęcznej w XVIII w., [w:] Choroba i śmierć w perspektywie społecznej XIII – XXI wieku, red. D. K. Chojecki, F. Włodarczyk, Warszawa 2010, ss. 149 – 156.
- S. Piątkowski, A. Szymanek, op. cit., s. 213; Z. Lesisz, Zwoleński słownik biograficzny, Zwoleń 2008, ss. 131 – 132.
- W. Kowalski, Z dziejów…, s. 74.
- J. Gacki, O rodzinie Jana Kochanowskiego, o jej majętnościach i fundacjach kilkanaście pism urzędowych, Warszawa 1869, s. 156; S. Piątkowski, A. Szymanek, op. cit., s. 214.
- Kusząca, choć słabo udowodniona jest hipoteza, iż Andreas Pilichowski jest tożsamy z Andrzejem Pileckim, poprzednikiem Kocząbrowskiego i późniejszym proboszczem w Policznie (J. Gacki, op. cit., s. 155; S. Piątkowski, A. Szymanek, op. cit., s. 216). Nazwiska Pilecki i Pilichowski wywodzą się z tego samego rdzenia, a w XVII w. częste było zjawisko posługiwania się różnymi formami zapisu nazwisk, zwłaszcza gdy dążono do ich udostojnienia. Pielccy byli mieszczańską rodziną zwoleńską.
- A. Saar-Kozłowska, Napisy na pomniku grobowym królewny Anny Wazówny w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Toruniu: pytanie o granice interpretacji, [w:] Inskrypcje toruńskie, red. I. Sawicka, Toruń 1999, ss. 115, 148 – 155.
- S. Piątkowski, A. Szymanek, op. cit., ss. 86 – 87.
- Szkolnictwo parafialne w Zwoleniu od XVI do XVIII w. istniało, chociaż mocno kulało, zob. S. Kot, Szkolnictwo parafialne w Małopolsce w XVI – XVIII w., Lwów 1912, s. 218; S. Piątkowski, A. Szymanek, op. cit., ss. 127 – 128.
- Ksiądz Józef Gacki widział jeszcze metryki urodzonych od 1636 r., ślubów od 1667 i zmarłych od 1695, zachowane do tej pory najstarsze metryki są datowane od 1734 r. (ochrzczeni), zob. J. Gacki, op. cit., s. 68; S. Piątkowski, A. Szymanek, op. cit., s. 270.
- W. Kowalski, Z dziejów…, s. 72.
- J. Słowiński, Rozwój pisma łacińskiego w Polsce XVI – XVIII wieku, Lublin 1992, s. 155.
- J. Bogdanowski, Rysunki na murze, „Ziemia” 1957, t. 7. 8. 11 – 12; J. Kuczyński, XV-wieczny kamień – szkicownik z Pińczowa, „Rocznik Muzeum Świętokrzyskiego” 1968, t. 5, ss. 221 – 239; idem, Nieznany ryty rysunek z XVI w. na kościele w Szydłowcu, „Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach” 1977, t. 10, ss. 301 – 309.
- A. Skała, op. cit., s. 84.
- K. Głowacki, Kopiński Marian Jan, [w:] Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających, t. 4, red. J. Maurin-Białostocka, J. Derwojed, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1986, ss. 104 – 105; J. Wiśniewski, op. cit., s. 192; Z. Lesisz, Kościoły zwoleńskie, s. 16.
- A. Zakrzewska, Antyklerykalne graffiti we Włoszech, www.racjonalista.pl/kk.php/s,5368 [dostęp: 23.10.2010].
- Choć może tu chodzić o postulat, zob. A. Zellma, Moralne aspekty graffiti, „Katecheta” 2000, nr 5, www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/wychowanie/moralneaspektygraffiti.html [dostęp: 23.10.2010].
- http://wroclaw.hydral.com.pl/test.php?obiekt=24267&start=o&tend=8 [dostęp: 23.10.2010].
- Aczkolwiek zjawisko to jest tak stare jak samo pismo, zob. D. Niedziółka, Graffiti Senenmuta z Asuanu, „Światowid” 2000, nr 2, S. A., ss. 148 – 163.
- Literatura na ten temat jest znacząca i rozproszona, por. I. Bugajski, Głos ulicy, „Polityka” 1991, nr 25, s. 9; A. Chojecki, Graffiti gdańskie, „Tytuł” 1994, nr 2, ss. 203 – 207; R. Ciarka, Napisy na murach i etnografia współczesnego miasta, „Polska Sztuka Ludowa” 1990, nr 2, ss. 33 – 34; M. Cieślak, Poetyka murów, „Opcje” 1994, nr 1, ss. 113 – 115; J. Dobesz, Mur berliński, „Format” 1991, nr 1 – 2, ss. 47 – 49; J. Dowgiałło, I. Kazana, Mocne graffiti, „Prawo i życie” 1997, nr 31, ss. 12 – 13; J. Drzewucki, Zamalować szarość miasta, „Spotkania” 1992, nr 36, ss. 28 – 32; E. Dyda, Sztuka szablonu, „Format” 1991, nr 1 – 2, ss. 1 – 12; L. Dzięgiel, „Aby dobrze się zabawić, trzeba kogoś zabić”, „Arcana” 1997, nr 5, ss. 100 – 102; J. Flankowska, Uwaga, tu spadają anioły, „Polityka” 1998, nr 1, ss. 84 – 88; P. Geise, Ulice mówią…, „Exit” 1994, nr 4, ss. 878 – 879; A. Górski, Sztalugi z cegieł, „Wprost” 1996, nr.4, ss. 72 – 73; K. Jankowska, Próba klasyfikacji napisów graffiti, „Literatura Ludowa” 1999, nr 3, ss. 17 – 26; K. Jarosławski, Pisać każdy może…, „Tygodnik Solidarność” 2001, nr 35, s. 15; P. Kowalski, Dziecięce graffiti – nowa forma miejskiego folkloru, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Literatura” 1992, t. 2, s. 121 – 139; Kpiny bez wazeliny: amatorska nielegalna literatura obiektów kolejowych, oprac. M. Pieniążek, Gliwice 1994; M. Kulik, Z prawnokarnej problematyki graffiti, „Prokuratura i Prawo” 2001, nr 2, ss. 78 – 101; M., Twórczość na murach, „Ekspres Popołudniowy” (Chicago) 1992, nr 1, 4 ( z 3.10.1992), s. 5; M. M. Mejssner, Graffiti – uliczna sztuka czy trybuna?, „Polityka” 1992, nr 35, s. 19; E. Michow, Polskie graffiti, „Polonica” 1995, nr 17, ss. 109 – 120; K. Mokanek, Socjologiczny fenomen graffiti, „Opcje” 1999, nr 1, ss. 32 – 38; W. Orliński, Bunt synów: graffiti, „Gazeta Wyborcza” 2001, nr 116, s. 18; A. Osęka, Jaskrawa inwazja, „Gazeta Wyborcza” 2001, nr 94 (3698), ss. 16 – 18; M. Pęczak, Sprejowanie po ścianie, „Polityka ” 1995, nr 24, dod. ss. 16 – 17; Polskie mury: graffiti – sztuka czy wandalizm, oprac. R. Gregorowicz, J. Waloch, Toruń 1991 (i recenzje tejże publikacji: A. Budzyński, „Sztuka” 1991, nr 4 – 5, s. 37; J. Pilch, „Puls” 1991, nr 3, ss. 152 – 154; Z. Sajnóg, „Tygodnik Literacki” 1991, nr 18 – 19, ss. 18 – 19); Poznasz zakonnicę bez majtek… po łupieżu na sandałach: antologia polskich graffiti, oprac. R. Łuczycka, P. Gadzinowski, Warszawa 1995; M. Redłowska, Kolorowa alternatywa, „Nowe Państwo” 2001, nr 32 – 33, ss. 38 – 39; A. Rostocki, Graffiti – żywa kronika, „Plastyka w Szkole” 1989, nr 5, ss. 310 – 313; K. Sabak, Mury nasze, kanapy wasze, „Polska Sztuka Ludowa” 1990, nr 2, ss. 41 – 43; T. Skubalanka, Język graffiti, „Stylistyka” 1999, t. 8, ss. 89 – 104; T. Stępień, Poezja ulicy, „Opcje” 2001, nr 3 – 4, ss. 76 – 81; R. Sulima, Józef Tkaczuk i inni, czyli o imionach widywanych na murach: przyczynek do etnografii miasta, „Konteksty” 1995, nr 2, ss. 52 – 64; P. Szenrok, Graffiti – sztuka ulicy?, „Artelier” 1993, nr 2, ss. 54 – 55; F. Toeplitz, Bunt przeciwko nieludzkiemu miastu: czy graffiti przeżyje?, „Wiadomości Kulturalne” 1996, nr 15, s. 22; M. Wołk, Graffiti dialogiczne na tle innych form twórczości grafficiarzy, „Prace Językoznawcze” 2000, nr 2, ss. 169 – 183. Teksty współczesnych graffiti były publikowane także w „Super Expressie” oraz „Gilotynie”.