Ocalić od zapomnienia
Refleksje po lekturze pracy Z. Lesisza i S. Musielewicza "Dwory i ziemianie", Zwoleń 2020.
W kwietniu 2020 ukazała się niewielka publikacja Zbigniewa Lesisza i Stanisława Musielewicza pt. „ Dwory i ziemianie”. Zadaniem książeczki jest przypomnienie miejsc, obiektów architektonicznych oraz ludzi związanych z historią Zwolenia. Jak zauważa Autor: „zwiedzam dwory w odległych miejscowościach, o tych na ziemi zwoleńskiej wiem niewiele”.
Z publikacji dowiadujemy się, jakie są konsekwencje likwidacji po II wojnie światowej grupy społecznej jaką było ziemiaństwo, jakie skutki wywołało wymazanie jej z pamięci społecznej. Lektura pobudza do refleksji, niektóre z nich chcę przedstawić.
Stanisław Musielewicz pisze: „Na terenie powiatu zwoleńskiego przed II wojną światową było ponad 11 zabytkowych dworów. Obecnie nie ma po nich śladu, a i pamięć o niektórych uległa zatarciu”. Po 1945 roku zupełnie świadomie niszczono opuszczone przez właścicieli domostwa, zacierano pamięć o ludziach, którzy je zamieszkiwali. I tylko dzięki pracy takich pasjonatów historii, jak Zbigniew Lesisz i Stanisław Musielewicz wiedza o przeszłości, która budzi zainteresowanie współczesnych Zwoleniaków, znowu staje się dostępna. Bo trzeba przyznać, że chociaż na ziemi tak bogatej w tradycję literacką i kulturalną, jak ziemia zwoleńska, niewiele dziś osób zna nazwiska dziedziców, takie jak Karczewscy, Samsonowscy czy Czaplińscy, to jednak kultywowana jest pamięć o Janie Kochanowskim. Zwracam uwagę na paradoks. Chociaż poeta wywodził się z kultury ziemiańskiej, która skazana została po wojnie na zapomnienie, to jednak na szczęście zainteresowanie nim samym, jego poezją, traktowane nieco fasadowo i akceptowane formalnie, przetrwało.
Ta książeczka mówi więc o tym nieistniejącym już świecie życia ziemiańskiego, w którym poeta się wychował, które współtworzy on i jego potomkowie. Odzyskując wiedzę o dworach ziemi zwoleńskiej możemy lepiej zrozumieć świat poety odległy o prawie 500 lat. I choćby dlatego warto poznać historię dworów i ziemian.
Bogactwo problematyki zawartej w tej niewielkiej książeczce przedstawię na przykładzie dworu w Strykowicach – miejscowości, którą wszyscy mieszkańcy Zwolenia znają raczej dość dobrze.
Stanisław Musielewicz pisze, że wieś ta znajdowała się w posiadaniu krewnych Jana Kochanowskiego aż do połowy XIX wieku. Mogła być więc faktycznie bardziej związana z Kochanowskimi, niż Czarnolas. Strykowice mogą poszczycić się wspaniałym rodowodem, są prawdopodobnie starsze niż Gotardowa Wola, a odkryte w latach 20. XX w. cmentarzysko z czasów pogańskich świadczy o bardzo starym osadnictwie. Świadczy o tym także nazwa wsi, pochodząca od imienia, typowa dla ośrodków zakładanych we wczesnym średniowieczu. Właścicielami Strykowic Górnych byli zarówno ojciec Jana, Piotr Kochanowski, jak i sam poeta. Wiadomo, że jeszcze w 1945 roku można było oglądać odłamek gzymsu kamiennego z wykutym herbem Korwin, pochodzący z czasów poety.
Dwór w Strykowicach przechodził prawem dziedziczenia lub zakupu w ręce kolejnych potomków poety. Warto pamiętać, że w XVII wieku, przed rokiem 1644, Zuzanna Owadowska-Wołucka, wnuczka Jana Kochanowskiego, ufundowała w kościele w Zwoleniu kaplicę pod wezwaniem św. Stanisława biskupa. Wypełniła w ten sposób wolę swoich rodziców.
W początkach XIX wieku właścicielką Strykowic Górnych była Aniela Kochanowska. Jej córka Amelia poślubiła 12 lutego 1822 roku Jana Zygmunta Skrzyneckiego – oficera, uczestnika wojen napoleońskich, odznaczonego już wówczas orderem Virtuti Militari za obronę Sandomierza. Skrzynecki poślubiał Amelię ze Strykowic jako pułkownik wojska polskiego. W powstaniu listopadowym właściciel Strykowic był dowódcą w bitwie pod Olszynką Grochowską, później mianowany został naczelnikiem zrywu narodowego. Jan Zygmunt Skrzynecki był postacią dość kontrowersyjną, lecz warto pamiętać, że: „Wodzem został nie przez żadne intrygi, nie przez zabiegi, lecz przez szpadę swoją i męstwo” [1].
Ślub Amelii i Jana odbył się w kościele zwoleńskim, a wesele we dworze w Strykowicach Górnych. Ze względu na wysoką rangę pana młodego uroczystość zaszczycili znakomici goście, wśród których należy wymienić Kajetana Koźmiana – poetę, krytyka literackiego, pamiętnikarza. Autor poematu ”Ziemiaństwo” dochód z pierwszego wydania swojej książki przeznaczył dla swoich włościan. Był poetą klasykiem, przeciwnikiem romantyzmu. Na ślubie Skrzyneckiego występował w randze ministra.
Powstanie listopadowe zakończyło się klęską, a wtedy dwór podzielił losy innych majątków szlacheckich, na które spadły represje po powstaniu. Generał Skrzynecki dla uniknięcia prześladowania ze strony caratu zdecydował się na opuszczenie Królestwa Polskiego. Pozostawiony przez niego majątek Strykowice został wystawiony na sprzedaż.
Od 1863 roku piękną kartę historii dworu w Strykowicach Górnych zapisywała rodzina Karczewskich.
Joachim Karczewski był dziedzicem, który przekazywał ziemię orną na rzecz ludności zamieszkującej Strykowice Górne. On wyznaczał nowe tereny pod zabudowę wiejską. Tak powstała wieś Karczówka. Jako sędzia pokoju w gminnym sądzie w Zwoleniu udzielał się społecznie wspomagając budowę Domu Ludowego, również materialnie. Jego syn, Stanisław Karczewski wspierał budowę szkoły, prowadził wzorowe gospodarstwo rolne.
W styczniu 1945 roku rodzina Karczewskich na kilka godzin przed ofensywą sowiecką opuściła dwór na zawsze.
Musielewicz pisze: „Sowieci zakwaterowali się we dworze. Splądrowali zabudowania dworskie, zniszczyli bibliotekę bogatą w stare książki. Podczas okupacji korzystali z niej uczniowie uczęszczający na komplety tajnego nauczania. Zniszczyli stare archiwum dworskie.” To był początek końca dworu w Strykowicach Górnych, wraz z nim w niepamięć odszedł ważny rozdział historii ziemi zwoleńskiej.
Byłam w Strykowicach w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Opuszczony dwór, niemy świadek wspaniałej przeszłości Polski, został przeznaczony na oborę dla owiec. Chylił się ku upadkowi w zapuszczonym parku, a w sieni staropolskiego dworu odgrodzone deskami tłoczyły się owce. Zaś ściany pamiętające Jana Kochanowskiego, a także ludzi sztuki, uczestników powstań narodowych i zwykłych zwolenników rzetelnej pracy organicznej, te ściany zostały rozebrane w niewyjaśnionych okolicznościach w latach osiemdziesiątych.
Książeczka „Dwory i ziemianie” prezentuje wiele podobnych historii dworów i ich właścicieli. Warto znać historię swojej małej ojczyzny, pochylić się nad grobami ludzi, którzy dobrze zapisali się w historii Polski. O ile groby te nie podzieliły losu dworów.
Przypisy
- S. Barzykowski, Historya powstania listopadowego, T. 3, Poznań 1883, s. 35; https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication/2910/edition/5056/content, dostęp: 29.05.2020 r.