Wincenty Flak (1870-1943) – artysta nieoczywisty
„Wieśniak ze wsi Zielonka Nowa”, jak napisał o nim dziennikarz z Ilustrowanego Kuriera Codziennego, a gościł u cesarza Franciszka Józefa. Skromny gospodarz, a tak bardzo przejęty losami ojczyzny. Rzeźbiarz-samouk, a jego prace potrafiły wprawić w osłupienie. Co jeszcze można powiedzieć o Wincentym Flaku?
Syn, mąż, ojciec
Urodził się 25 marca 1870 roku w Nowej Wsi, w wielodzietnej rodzinie Antoniego Flaka i Agnieszki z Żaków. Miał troje rodzeństwa – dwóch braci i siostrę. W latach 80. XIX wieku rodzina Flaków przeniosła się do Zielonki Nowej. Nastoletni wówczas Wincenty mieszkał z rodzicami aż do ukończenia szkoły i założenia własnej rodziny.
W 1892 roku poślubił Mariannę Oczkowską, z którą miał syna Feliksa, urodzonego ok. dwa lata później. Pierwsze małżeństwo Wincentego przerwała nagła śmierć żony. Najprawdopodobniej w 1900 roku powtórnie wziął ślub. Jego drugą wybranką była panna Marianna Mliczarczyk (lub Mleczarczyk), pochodząca z Zawady. Także i z drugiego związku przeżyło tylko jedno dziecko – najstarsza córka Katarzyna, urodzona w 1900 roku. Wówczas rodzina Flaków utrzymywała się głównie z pracy na roli. Wincenty dodatkowo zaangażowany był w działalność lokalnej grupy muzycznej, w której grał na własnoręcznie wykonanych skrzypcach, zabawiając gości w czasie wesel i innych uroczystości. Czas wolny poświęcał natomiast rzeźbiarstwu. W 1905 roku powstała jego pierwsza poważna praca – pięknie ornamentowany krzyż na grób ojca. Ojca, który nie pozwalał mu marnować czasu na dłubanie w drewnie [1], któremu talent syna przysparzał zapewne więcej zmartwień niż dumy… Może jednak z takiego daru Antoni Flak byłby zadowolony?
W rok po ojcu Wincenty pożegnał także swoją druga żonę. Dwa lata później, w 1908 roku, wyprawił swoje trzecie i ostatnie już wesele, z Wiktorią Nowak ze wsi Samwodzie. Z tego małżeństwa na świat przyszło czworo dzieci: synowie Józef (ur. 1909 r.) i Władysław (ur. 1916 r.) oraz córki Antonina (ur. 1913 r.) i Adela (ur. 1919 r.).
W tym czasie Wincenty poświęcił się już jedynie rzeźbiarstwu. Inspiracje dla swoich prac czerpał z dwóch źródeł – wiary i natury. Jego pierwsze prace to głównie rzeźby świętych i płaskorzeźby-obrazy, przedstawiające sceny pasyjne, bogato dekorowane ramy oraz kwiaty i inne motywy roślinne. W 1912 roku prace Wincentego po raz pierwszy mogła podziwiać szersza publiczność zgromadzona na zbiorowej wystawie w Kozienicach. Później artysta prezentował swoje prace także w Radomiu, Dęblinie, Staszowie i Poznaniu. Przyszedł też czas na pierwsze wyróżnienie – za pracę „Zagroda Wiejska” artysta otrzymał nagrodę.
Dla papieża i cesarza
W 1913 roku Wincenty Flak postanowił wykonać płaskorzeźbę Chrystusa Ukrzyżowanego, którą chciał podarować papieżowi Piusowi X. Niestety, nie zdołał on zrealizować tego zamysłu. Dzieło o wymiarach 2×2 m wycenione na 14 000 rubli, uległo zniszczeniu w 1914 r. podczas wycofywania się wojsk carskich z terenów Polski.
W tym samym czasie Flak pracował nad podarunkami dla cesarza austriackiego Franciszka Józefa. Sporządził dla niego ozdobny tron oraz koronę z podobiznami monarchy i jego żony Elżbiety. Prawdopodobnie Wincenty i Wiktoria Flakowie osobiście wręczyli te prezenty Habsburgowi w Wiedniu. W wyrazie uznania i wdzięczności cesarz obdarował Wiktorię drogocenną broszką, a Wincentego złotym zegarkiem wysadzanym brylantami. Zaproponował mu także prowadzenie własnej pracowni w Wiedniu, z tej oferty rzeźbiarz jednak nie skorzystał. Zupełnie inaczej potoczyłyby się jego losy, być może teraz każdy znałby jego nazwisko. Lecz Wincentemu nie w głowie była światowa kariera, kiedy w końcu mógł spełnić się sen o wolnej Polsce…
Dla prezydenta i marszałka
Odzyskanie niepodległości rzeźbiarz zamierzał uczcić monumentalnym dziełem (wym. 4×3 m) „Zmartwychwstanie Polski”, przedstawiającym wyzwolenie ojczyzny z trzech zaborów. Całość kompozycji miała wieńczyć gwiazda, jednak do jej przytwierdzenia musiało upłynąć wiele czasu – artysta ukończył dzieło dopiero pod koniec lat 30. Ze względu na wysokie koszty wykonania, „Zmartwychwstanie Polski” było prezentowane jeszcze przed ukończeniem na kilku wystawach, aby w ten sposób pozyskać niezbędne fundusze. W Dęblinie pracę Wincentego podziwiał prezydent Ignacy Mościcki.
Nie było to ostatnie spotkanie Wincentego z głową państwa. W roku 1930, w czasie obchodów 400. rocznicy urodzin Jana Kochanowskiego odbywających się w Czarnolesie, prezydent Mościcki został obdarowany „Tryptykiem” (nazywanym też „Ołtarzem ofiarowanym Prezydentowi Mościckiemu”). O wydarzeniu tym pisał „Ilustrowany Kurier Codzienny”: W dniu dzisiejszym [16 grudnia] na specjalnej audjencji wręczy p. Prezydentowi Rzpltej oryginalny dar-rzeźbę p. Wincenty Flak, wieśniak ze wsi Zielonka Nowa, gminy Grabów, pow. krzemienieckiego [kozienickiego; pop. aut.]. Rzeźba wykonana została w drzewie i umieszczona została w specjalnie skonstruowanej szafce; przedstawia ona godło państwowe Orła w ramach z umieszczonemi wewnątrz podobiznami p. Prezydenta Rzpltej i Marszałka Piłsudskiego. Całość umocowana została na czerwonem tle i przedstawia się niezwykle efektownie [2]. Redakcja zamieściła także zdjęcie tego oryginalnego daru.
Pięć lat później, w 1935 roku, dedykowaną rzeźbę otrzymał także Józef Piłsudski. Był to duży tryptyk, w którego centralnej części umieszczono figury wyobrażające Marszałka i dwa orły w koronie. Całość została misternie ozdobiona motywami militarnymi.
W czerwcu 1937 roku w Polsce gościł król Rumunii Karol II. Monarcha ten również został obdarowany przez rzeźbiarza z Zielonki Nowej, tym razem prezentem była szkatuła. Podobnie jak inne dzieła, ta także miała bogaty ornament z godłem Polski.
Patriota i chrześcijanin
Prace o tematyce patriotycznej stały się niejako znakiem rozpoznawczym Wincentego. Chętnie rzeźbiony przez artystę herb Polski cieszył oczy nie tylko najznakomitszych osobistości europejskich i polskich, ale także zdobił lokalne urzędy i szkoły, jak choćby budynek siedziby sejmiku kozienickiego, oraz domy osób prywatnych, m.in. Stanisława Wieczorka z Melanowa. Wśród najczęściej wykorzystywanych w tych kompozycjach elementów, obok wizerunku godła państwowego, figur i portretów znanych polityków, ozdób w kształtach oręża czy odznaczeń wojskowych, spotykamy także rzeźbione napisy – cytaty głoszące wielkość narodu i państwa polskiego. Ogromne rozmiary tych dzieł dodatkowo podkreślają fakt, jak wielką wagę artysta przywiązywał do realizowanego tematu. Zadziwiające jest, że pomimo wielkości i ilości umieszczonych elementów „ołtarze” Flaka nie przytłaczają odbiorcy, pozwalają mu natomiast na wnikliwą analizę bogactwa prezentowanych założeń.
Bardzo liczną grupę w katalogu prac Wincentego stanowią także rzeźby o charakterze sakralnym. Są to obrazy, rzeźby i feretrony, w tym jeden dla kościoła oo. Bernardynów w Radomiu. Zdecydowanie wcześniejszym dziełem, pochodzącym najwcześniej z roku 1919, był drewniany krzyż wykonany na zamówienie państwa Heleny i Teofila Kawków z Leokadiowa. Rzeźba o wymiarach 414×130 cm obecnie znajduje się w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym, oddział Zamek w Janowcu. Do dziś zachowała się także wyrzeźbiona w latach 1927–1928 II stacja Drogi Krzyżowej, znajdująca się w kościele parafialnym w Policznej. Jest to praca wyjątkowa ze względu na fakt, iż jako jedyna została polichromowana.
Przy okazji realizacji projektów o tematyce religijnej ujawnił się także talent artystyczny jednego z synów rzeźbiarza. Ołtarzyk przenośny, wykonany w 1936 roku dla Kółka Różańcowego w Zwoleniu, był wspólnym dziełem Wincentego i Józefa. Ojciec wykonał bogato zdobioną ramę i podstawę feretronu, natomiast syn namalował wizerunek Matki Bożej niosącej naręcza kwiatów.
Dla rodziny
W pracy twórczej Wincenty nie zapominał także o obdarowywaniu nimi swojej rodziny. Pozostając wiernym polskim tradycjom w 1907 roku wykonał dla Wiktorii, wówczas jeszcze narzeczonej, pięknie ozdobioną prząślicę [3]. Także i później miał w zwyczaju obdarowywać swoich najbliższych własnoręcznie wykonanymi upominkami. Zapadającym w pamięć prezentem ślubnym były z całą pewnością „Piety”, które Wincenty sporządził dla każdej ze swoich córek – Katarzyny, Antoniny i Adeli.
Wytężona praca, wymagająca skupienia i dokładności w końcu odbiła się na zdrowiu artysty. Pomimo pogarszającego się coraz bardziej wzroku nie porzucił jednak rzeźbienia. Ukończył wreszcie „Zmartwychwstanie Polski”, jednak dzieło to nie zachowało się do naszych czasów. Zostało zrabowane przez żołnierzy hitlerowskich w czasie rewizji w domu Flaka, w którym mieściła się placówka oddziałów konspiracyjnych i nigdy już tam nie powróciło.
Wojenna trwoga
Nie był to niestety jedyny incydent z lat II wojny światowej, który odcisnął swe piętno na twórczości i życiu rodzinnym Wincentego. Kolejną tragedią było aresztowanie jego synów w czasie łapanki w Radomiu i zatrzymanie córki Antoniny, które nastąpiło niedługo potem. Ojciec, szukając ratunku dla dzieci, postanowił sporządzić kolejny tryptyk – tym razem z motywami nazistowskimi, który zamierzał podarować Generalnemu Gubernatorowi Hansowi Frankowi. Jak wielki ból musiało sprawiać temu oddanemu Polsce obywatelowi rzeźbienie swastyk wiedział tylko on sam… Wręczony w Krakowie podarunek po części spełnił jednak swoje zadanie. Józef i Władysław uniknęli transportu do obozu koncentracyjnego i dzięki temu przeżyli wojnę. Antonina, trafiła do Ravensbrück, jednak szczęśliwie udało jej się przeżyć i powrócić do rodziny.
Wydarzenia te ostatecznie przesądziły o losie niezwykłego artysty z Zielonki. Wkrótce po nich Wincenty zachorował na zapalenie płuc i choroby tej nie przeżył. Zmarł 17 czerwca 1943 roku, mając 73 lata. Na zwoleńskim cmentarzu żegnała go rodzina i znajomi, cała lokalna społeczność.
Kto pamięta?
Lata okupacyjnego terroru, późniejsze trudy i zwykła ulotność pamięci sprawiły, że przez bardzo długi czas o Wincentym Flaku słyszał mało kto. Obecnie poprzez starania rodziny rzeźbiarza – wnuczki Barbary Jakubiec i wnuka Marka Łuczyńskiego – oraz Muzeum Regionalnego w Zwoleniu, jego postać na nowo zaczyna zachwycać, zadziwiać i inspirować. Niezwykła była u niego świadomość swojej własnej wartości i talentu, który mógł poczytywać jako szczególną misję. Bo jak inaczej wytłumaczyć pewność, z jaką ten prosty człowiek wychodził by spotykać się z koronowanymi głowami, najważniejszymi politykami polskimi i dać im to, co miał najcenniejszego – owoc swej kreatywności, część samego siebie.
Opracowano w oparciu o: biografię Wincentego Flaka, przygotowaną przez jego syna Władysława w 1988 r. dla Muzeum w Łowiczu, informacje uzyskane od wnuczki rzeźbiarza Barbary Jakubiec, artykuł Kazimierza Rapacza Wincenty Flak rzeźbiarz z Zielonki Nowej, zamieszczony w miesięczniku „Orli Lot” (nr 4) z 1939 r., fragmenty publikacji Katarzyny Madejskiej By żyć w Polsce. Chłopi ziemi radomskiej w walce, obronie i budowie Niepodległej (Radom 2018), zapisy księgach metrykalnych parafii Świerże Górne i Zwoleń oraz inne materiały zgromadzone i opracowane przez Muzeum Regionalne w Zwoleniu.
Przypisy
- K. Rapacz, Wincenty Flak rzeźbiarz z Zielonki Nowej, w: „Orli Lot. Miesięcznik. Organ Kół Krajoznawczych Młodzieży”, 1939 r., nr 4, ss. 50–52.
- „Ilustrowany Kurier Codzienny”, Nr 341, Wtorek, 16 grudnia 1930 r., s. 5; http://mbc.malopolska.pl/dlibra/applet?mimetype=image/x.djvu&sec=false&handler=djvu_html5&content_url=/Content/66134/index.djvu [dostęp: 17.03.2020 r.]
- Obecnie znajdującą się w zbiorach Muzeum Etnograficznego w Krakowie.